Studia trwają dalej. Rok akademicki kończy się 23 grudnia ;-) Zajęcia kończą się przed Świętami, sesja zaczyna się 14 stycznia i trwa do 4 lutego. Dwa tygodnie stycznia przeznaczone są na naukę. Niektórzy mają już egzaminy przed grudniem. Czy jest to dobre, trudno ocenić.
Co do zajęć. Nie ma właściwie czegoś takiego jak ćwiczenia sensu stricto. Przynajmniej w ramach moich wykładów nie miałem. W czasie sesji wykładowej pokazywane są przez prowadzących po prostu zadania. Nie chodzimy do tablicy, nie piszemy końcowych zaliczeń. Jedyny przedmiot, który miał sesję ćwiczeniową to Urządzenia półprzewodnikowe. Ćwiczenia polegały na rozwiązywaniu zadań na zajęciach, po czym prowadzący przedstawiał rozwiązania na tablicy. Nikt nie sprawdza obecności, nikt nie sprawdza czego się nauczyliśmy.
Wszystko odbędzie się podczas egzaminu, który składa się z dwóch części. 4h część na rozwiązanie 3 zadań i 20 minutowa część ustna.
Moje inne egzaminy polegają na omówieniu dwóch artykułów, które wcześniej wybieram i przesyłam tydzień przed egzaminem do prowadzącego.
Dwa egzaminy typu open book, z notatkami, komputerem, książkami. Jeden z egzaminów będzie polegał na zaproponowaniu i obronieniu wybranej metody pomiarowej do danego przypadku. Drugi z nich to rozwiązanie zadań.
Egzamin typu close book przypomina znaną mi z Polski formę sprawdzania wiedzy. W każdym przypadku podkreśla się, że nie musimy uczyć się formułek na pamięć. Nic nam to nie da. Musimy rozumieć procesy, zjawiska, umieć ocenić metodę i dopasować do przypadku, rozwiązań dany problem. To jest całkiem dobre podejście. Choć dużo bardziej wymagające i trudniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz